Londyn. Śmiertelna rozgrywka pomiędzy wysoko postawionym, skorumpowanym policjantem a mafijnym bossem. Złodziej Riley (Toby Stephens), zostaje wynajęty do specjalnego zadania. Myśli, że trafił mu się skok życia. Prawda jednak wygląda zupełnie inaczej. Okazuję się, że jest on tylko pionkiem w śmiertelnej grze dwóch wyrachowanych przestępców. Kto wygra to starcie i okaże się zwycięzcą?
Nie bardzo rozumiem tak niską średnią. Oczywiście szanuję prawo każdego do własnej oceny, tylko w tym przypadku mam wrażenie, że widziałem inny film niż wypowiadający się w poprzednich wątkach.
Dynamiczna akcja, nieźle poprowadzona intryga (fakt, że dość skomplikowana) i fajnie zagrane. Nie arcydzieło, ale moim...
To tak jakby ktoś na okręgu wypisał bohaterów i połączył każdego z każdym liniami na których
napisał: zabił, wrobił, oszukał. To cała fabuła, do tego oglądając ten film miałem dziwne wrażenie
jakby tao była jakaś marna sztuka teatralna, która dzieje się w próżni.