Niestety jest to bardzo słaba, tandetna historia, rodem z telenoweli i to jest cały problem tego filmu. Sama realizacja jest według mnie na przyzwoitym poziomie, aktorsko film też się broni, bo polubiłem tych bohaterów a ich historia mnie wciągnęła od pierwszych minut. Jednak pomimo najlepszych chęci, nie przetrawiłem tak wysokiego poziomu melodramatu, tragedii i zbiegów okoliczności. Pod koniec filmu staje się to wręcz komiczne. Chciałoby się znaleźć jakieś ukojenie w tej opowieści ale niestety autor książki nam na to nie pozwala, co niestety na ekranie wypadło jeszcze gorzej.
Niestety zgadzam się, a niestety dlatego bo jak dotąd wszystkie ekranizacje Sparksa mi się bardzo podobały. Ale ta jest taka średnia...podobnie jak książka. Nudna. Te dialogi monotonne. Taka przesłodzona. Ciężko mi było oglądać. A szkoda bo historia zapowiadała się ciekawie. I ten dramat na końcu... ale to mnie nie poruszyło bo było tego za dużo i bardzo słabe wręcz sztucznie zagrane.
Mi się bardzo podobało do momentu, kiedy powiedzieli o uszkodzonym sercu. W tym momencie znałam już zakończenie filmu. Gdyby nie końcówka, było by spoko. Niestety trochę przegięli z goryczą i jak sam napisałeś, stało się to wręcz komiczne. Niesamowicie sztuczne.
Hinari - też tak miałam.
Jak usłyszałam o przeszczepie serca, to już wiedziałam, jak skończy się historia.
Szkoda, bo mogli zaskoczyc widza.
Tak czy siak , film nie był zły.
Książki nie czytałam, ale mogłam się spodziewać, że nie będzie happy endu, ponieważ w większości książek Sparksa go nie ma.
Końcówka filmu sprawiła, że film który w miarę dobrze się oglądał stracił w moich oczach a wręcz wydał się śmieszny.
Dla mnie największym plusem tego filmu była Liana Liberato.
Jak na razie najlepszymi ekranizacjami książek Sparksa pozostają "Szkoła uczuć" oraz "Pamiętnik"
Twój komentarz niestety trafnie podsumowuje ten film.
Dziwi tylko wysoka ocena na fw
Zgadzam się plus co jeszcze jest na minus moim zdaniem, to postać ojca badguya. Słabo zarysowana i trochę niezrozumiała, a już tym bardziej po tym strzale na koniec. Niby czemu gościu aż tak nienawidził swojego syna i robił mu tak na złość, zamiast go olać po prostu, to wszystko wydaje się takie mało realistyczne. Średnia ta historia tbh.
Zgadzam się. W momencie gdy okazało się że syn potrzebuje dawcy serca już wiedziałam co się za chwile wydarzy :D Tą końcówką pojechali po całości i zepsuli cały film, wyszła z tego niestety ckliwa historyjka dla nastolatek.