Szkoda, że postanowił odjeść z "Kości" i Sweets musiał zginąć. Młody doktorek to była moja ulubiona postać w tym serialu i jakoś po jego usunięciu z fabuły straciłam zainteresowanie dalszymi przygodami Bones i Booth'a. Z jednej strony trudno mieć do niego pretensje, że chciał się rozwijać i spróbować czegoś nowego, z drugiej to Hollywood nie zawojował jako scenarzysta i reżyser, a filmy w które był zaangażowany zebrały raczej kiepskie recenzje. Nie moja kariera (wiadomo ;)), ale z perspektywy czasu lepiej byłoby może, żeby skupił się na graniu, bo jest naprawdę utalentowanym aktorem i to mu chyba najlepiej wychodzi jednak. I na ekranie ciągle można by było oglądać Sweetsa.... :(